poniedziałek, 18 listopada 2013

objadanie

OBJADANIE (4700kcal)

WIEDZIAŁAM, wiedziałam, że to w końcu nastąpi. Musiałam się nażreć jak świnia mimo braku ochoty na jedzenie. Czuje, że moje życie jest beznadziejne. Mimo, że przez 10(sukces) dni się nie objadałam to i tak czułam się nieszczęśliwa. Moja psycholog na jakiś czas musiała wyjechać i przez trzy tygodnie nie mam terapii, działa to na mnie fatalnie. Czuję jakbym cofnęła się w czasie, a choroba się pogłębiła. Już nie chodzi nawet o to jedzenie, bo czy jem normalnie czy się objadam jestem tak samo nieszczęśliwa. Nie mam jakiejkolwiek chęci do życia, nie mogę się przez to uczyć, na lekcjach chce mi się płakać i tylko myślę za ile się skończą i pójdę zaszyć się w kąt mieszkania.
I po co mi były te diety?
Po co było to wszystko?
3 lata z życia wyjęte, a teraz dochodzą następne:(
Chcę się cieszyć życiem!
Czy to tak wiele?

Może macie jakiś pomysł na "powiększenie" chęci do życia i podwyższenie niskiej samooceny?
Pomóżcie, błagam...
:(:(:(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz