sobota, 1 marca 2014

znow próbuje

Powoli kończą się moje ferie,
a ja załamuję się nad swoim wyglądem. Cale ferie objadałam się do bólów brzucha. Na początku powodem tego był ból po operacji przegrody nosa, a potem niemożność wychodzenia z domy przez tydzień po operacji. Myślałam, że zwariuję, ale jak lekarz kazał to kazał...

Bilans wagowy mogę okreslic na +3kg

Dzisiaj znow rozpoczęłam walkę, naprawdę nie wyobrażam sb dalszego życia z kompulsami. One wyciskają ze mnie ostatnie soki dające silę do życia. Dzisiaj znów zastanowiłam się co jest ich główną przyczyną, juz wiem- niska samoocena brak akceptacji. Dlatego też, będę z tym walczyc. Stanowczo muszę odbębniać rozmowę z lustrem i wmawianie sb, że się szanuję i akceptuję taką jaką jestem.
Tata znów zaczął chować przede mną chleb. Obudził się.... w porę jak ja już mam 3 kg więcej, ale lepsze to niż nic. Dzisiaj zjedzone 1500 kcal- tak mało na start, żeby zmniejszyć żołądek, od jutra już 1800-2000 i standardowo bieganie lub ćwiczenia prawie codziennie. Zauważyłam, że dzięki ćwiczeniom mam lepsze samopoczucie i mniejszą chęć na napad jedzeniowy. Uwielbiam to uczucie, kiedy po cwiczeniach lub bieganiu woda smakuje jak napój życia.

Dzisiaj przebiegłam tylko 12km, dla Was może to być ''aż'', ale wybaczcie, jeszcze miesiąc temu biegałam po 30km. Po 2 tygodniach nic nierobienia kondycja siadła, a pierwsze 8km to była walka z samą sobą. Dało mi to jednak siłę do walki z obsesyjnym myśleniu o jedzeniu, więc warto trochę pocierpieć dla lepszego samopoczucia na resztę dnia.

We wtorek mam wizytę u psychiatry. Myślę o odstawieniu leków, bo nie widzę, żeby dawały mi jakieś ''wsparcie'' w walce. Ciągle zastanawiam się nad rezygnacją z wizyt u psychologa. Pani Asia jest świetna, ale myślę, że jeśli po pół roku ja dalej nie mogę przerwać 2 tygodniowego objadania to nie jest zbyt dobrze. Chyba nawet najlepszy psycholog nie jest w stanie mi pomóc.

Mój misterny plan rekonwalescencji wygląda tak:
- praca nad samooceną (rozmowy przed lustrem, kontrolowanie wypowiadanych wyzwisk na swój temat)
- wyjście do ludzi ( izolacja od nich, jak już się przekonałam, zamiast pomagać działa na odwrót)
- ćwiczenia fizyczne, które pomagają w utrzymaniu lepszego nastroju (5 razy w tygodniu około)
- robienie metody ''spokój'', wyobrażanie jedzenia drugiej porcji po realistycznym jedzeniu
- zdrowe jedzenie, żadne głupie diety
- nie przestawanie działania kiedy kompulsy będą już rzadziej ( bardzo często wtedy zapominam, ze 
  trzeba pracowac z odpowiednim mysleniem, aby znów nie wrócic w kompulsywnego objadania)

Jak jeszcze mi się cos przypomni to dopiszę w następnych postach:) Wy możecie się pochwalić swoimi sposobami w momencie zjedzenia calej zawartości lodówki :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz