Dzisiaj sb podjadłam. Zaczęło mi się objadanie, ale w pewnym momencie się powstrzymałam, niby powinnam być z sb dumna, w koncu przerwać kompuls to bardzo trudna rzecz, ale zmierzyłam się, może źle, może nie. Mam znów więcej w biodrach. Mam dość tego jebanego ciała, dość tej pieprzonej choroby, która od kilku dni ciągnie mnie do objadania i obiecuje przyjemność z niego.
Mam ochotę na głodówkę, dzięki której bym szybko schudła, ale co z tego?
Nie potrafię normalnie jeść,a myślę o głodówce...
Tak, tak, wiem... powinnam sb powtarzać akceptuję sb, mam prawo do akceptacji, szacunku i miłości..
NIE UMIEM/ NIE CHCĘ/NIE POTRAFIĘ
Chcę schudnąc chociaz 6 kg, czy to takie trudne? Przytyłam 10, chcę schudnąć 6.
Co ja takiego zrobiłam złego w życiu, że otrzymałam ten ''dar'' objadania?
Nie chcę życ, nie chcę być, nie chcę wyć!
...
Hej, zaglądam od czasu do czasu na Twojego bloga. Wiedz, że nadal trzymam za Ciebie kciuki :)
OdpowiedzUsuńps- warto próbować odpuścić sobie liczenie i mierzenie a postawić na systermatyczny sport i w miarę możliwości dobre dla ciała wybory żywieniowe - nie chudo tylko zdrowo. A po kompulsie wybić sobie z głowy głodówkę tylko dalej powoli robić małe kroki, trzymać się planu. U mnie ostatnio nawet dobrze w kwestii jedzeniowej, nie jem co prawda tak jakbym sobie to wymarzyła ale nie doprowadzam się do bólu brzucha i staram się regularnie uprawiać sport ( oczywiście wg mojego zyczenia powinno być częściej i dłużej) - ale okazuje się że nawet jak nie osiągam maksimum to i tak jest... ok:)
I przestań liczyć dziewczyno! kilogramy, centymetry, kilokalorie, przemierzone kilometry, liczba powtórzeń - olej to i rób swoje :) i wiedz, że to najmądrzejsza rzecz jaką przeczytałaś w tym tegodniu :D :*
OdpowiedzUsuńdziękuję i trzymam kciuki również za Ciebie! :)
OdpowiedzUsuń