Hej,
nie pisałam dosyć długo, bo natłok zajęć w szkole i próba poznawania i spotykania się z nowymi ludźmi
nie dały mi na to czasu. Robię postępy. Objadania są zazwyczaj1-2 razy na tydzień, ale nie aż tak wielkie jak jeszcze pół roku temu.
Po objadaniu piszę z przyjaciółką, a o0na podnosi mnie na duchu i nie pozwala, żebym wyzywała sb za porażkę. W końcu tez jestem człowiekiem, a na upadkach powinnam się uczyć, a nie sb niszczyć.
Na razie zrezygnowałam z terapii u psychologa. Czytam aktualnie książkę ''Pokochać siebie''. Bardzo mi pomaga.
Buziaki
piątek, 21 marca 2014
czwartek, 13 marca 2014
no oczywiście...
Dzisiaj sb podjadłam. Zaczęło mi się objadanie, ale w pewnym momencie się powstrzymałam, niby powinnam być z sb dumna, w koncu przerwać kompuls to bardzo trudna rzecz, ale zmierzyłam się, może źle, może nie. Mam znów więcej w biodrach. Mam dość tego jebanego ciała, dość tej pieprzonej choroby, która od kilku dni ciągnie mnie do objadania i obiecuje przyjemność z niego.
Mam ochotę na głodówkę, dzięki której bym szybko schudła, ale co z tego?
Nie potrafię normalnie jeść,a myślę o głodówce...
Tak, tak, wiem... powinnam sb powtarzać akceptuję sb, mam prawo do akceptacji, szacunku i miłości..
NIE UMIEM/ NIE CHCĘ/NIE POTRAFIĘ
Chcę schudnąc chociaz 6 kg, czy to takie trudne? Przytyłam 10, chcę schudnąć 6.
Co ja takiego zrobiłam złego w życiu, że otrzymałam ten ''dar'' objadania?
Nie chcę życ, nie chcę być, nie chcę wyć!
...
Mam ochotę na głodówkę, dzięki której bym szybko schudła, ale co z tego?
Nie potrafię normalnie jeść,a myślę o głodówce...
Tak, tak, wiem... powinnam sb powtarzać akceptuję sb, mam prawo do akceptacji, szacunku i miłości..
NIE UMIEM/ NIE CHCĘ/NIE POTRAFIĘ
Chcę schudnąc chociaz 6 kg, czy to takie trudne? Przytyłam 10, chcę schudnąć 6.
Co ja takiego zrobiłam złego w życiu, że otrzymałam ten ''dar'' objadania?
Nie chcę życ, nie chcę być, nie chcę wyć!
...
niedziela, 9 marca 2014
Zmiany
Hej,
dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Jest to 8 z kolei dzień bez objadania, nie licząc małej wpadki w czwartek. Wreszcie zaczęłam wychodzić do ludzi. Dzisiaj nie wzięłam antydepresantów. Stwierdzam, ze nowo dany mi lek, Parogen źle na mnie działa, Powoduje wzrost apetytu, a przy kompulsywnym objadaniu naprawdę to nie pomaga, a szkodzi...
Moja mama znó zaczyna sie do mnie przymilac jak do 2 letniego dziecka. Nigdy mnie nie przeprosi tylko próbuje nadrobić ''miłością''. Żałosne to jest. Robi mi straszny mętlik w głowie, daje sprzeczne sygnały.
Ciągle się zastanawiam czy umówić się na kolejną wizytę u psychologa. Minęło już pół roku, tyle pieniędzy wydałam, a na razie jest minimalny kryzys finansowy w domu.
Jestem wściekła, bo za kilka dni już nie trzeba będzie nosić kurtek, a ja nie schudłam.
Wiem, że mi nic to denerwowanie nie da, ale staram się je odrzucić i dalej spędzać czas ze znajomymi. Nadrobić 3 lata izolowania się od ludzi
Walczymy dziewczyny i nie czekamy ze wszystkimi marzeniami do czasu kiedy schudniemy, zycie płynie, czas ucieka, a my musimy z tego korzystać.
Buziaki
dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Jest to 8 z kolei dzień bez objadania, nie licząc małej wpadki w czwartek. Wreszcie zaczęłam wychodzić do ludzi. Dzisiaj nie wzięłam antydepresantów. Stwierdzam, ze nowo dany mi lek, Parogen źle na mnie działa, Powoduje wzrost apetytu, a przy kompulsywnym objadaniu naprawdę to nie pomaga, a szkodzi...
Moja mama znó zaczyna sie do mnie przymilac jak do 2 letniego dziecka. Nigdy mnie nie przeprosi tylko próbuje nadrobić ''miłością''. Żałosne to jest. Robi mi straszny mętlik w głowie, daje sprzeczne sygnały.
Ciągle się zastanawiam czy umówić się na kolejną wizytę u psychologa. Minęło już pół roku, tyle pieniędzy wydałam, a na razie jest minimalny kryzys finansowy w domu.
Jestem wściekła, bo za kilka dni już nie trzeba będzie nosić kurtek, a ja nie schudłam.
Wiem, że mi nic to denerwowanie nie da, ale staram się je odrzucić i dalej spędzać czas ze znajomymi. Nadrobić 3 lata izolowania się od ludzi
Walczymy dziewczyny i nie czekamy ze wszystkimi marzeniami do czasu kiedy schudniemy, zycie płynie, czas ucieka, a my musimy z tego korzystać.
Buziaki
czwartek, 6 marca 2014
Nienawidzę jej,
kim ona jest? to jest niby moja matka?
rani mnie tak bardzo, głęboko. Duszę się już tą nienawiścią i zawiścią w tej rodzinie.
Zawsze wydawało mi się, że mam normalną rodzinę, ale po wizytach u psychologa doszłam do wniosku, że daleko jej do normalności. Matka robiąca na złość córce, brat tym bardziej. Nie ma z kim porozmawiać, komu się wypłakać. Leki zmienione, na razie brak plusów, same skutki uboczne, nie chce mi się żyć, chodzić do szkoły
zjadłam dużo za dużo- o 100kcal za duzo, ale jeszcze nie ma tragedii. Wszystko jest mi obojętne.
kim ona jest? to jest niby moja matka?
rani mnie tak bardzo, głęboko. Duszę się już tą nienawiścią i zawiścią w tej rodzinie.
Zawsze wydawało mi się, że mam normalną rodzinę, ale po wizytach u psychologa doszłam do wniosku, że daleko jej do normalności. Matka robiąca na złość córce, brat tym bardziej. Nie ma z kim porozmawiać, komu się wypłakać. Leki zmienione, na razie brak plusów, same skutki uboczne, nie chce mi się żyć, chodzić do szkoły
zjadłam dużo za dużo- o 100kcal za duzo, ale jeszcze nie ma tragedii. Wszystko jest mi obojętne.
sobota, 1 marca 2014
znow próbuje
Powoli kończą się moje ferie,
a ja załamuję się nad swoim wyglądem. Cale ferie objadałam się do bólów brzucha. Na początku powodem tego był ból po operacji przegrody nosa, a potem niemożność wychodzenia z domy przez tydzień po operacji. Myślałam, że zwariuję, ale jak lekarz kazał to kazał...
Bilans wagowy mogę okreslic na +3kg
Dzisiaj znow rozpoczęłam walkę, naprawdę nie wyobrażam sb dalszego życia z kompulsami. One wyciskają ze mnie ostatnie soki dające silę do życia. Dzisiaj znów zastanowiłam się co jest ich główną przyczyną, juz wiem- niska samoocena brak akceptacji. Dlatego też, będę z tym walczyc. Stanowczo muszę odbębniać rozmowę z lustrem i wmawianie sb, że się szanuję i akceptuję taką jaką jestem.
Tata znów zaczął chować przede mną chleb. Obudził się.... w porę jak ja już mam 3 kg więcej, ale lepsze to niż nic. Dzisiaj zjedzone 1500 kcal- tak mało na start, żeby zmniejszyć żołądek, od jutra już 1800-2000 i standardowo bieganie lub ćwiczenia prawie codziennie. Zauważyłam, że dzięki ćwiczeniom mam lepsze samopoczucie i mniejszą chęć na napad jedzeniowy. Uwielbiam to uczucie, kiedy po cwiczeniach lub bieganiu woda smakuje jak napój życia.
Dzisiaj przebiegłam tylko 12km, dla Was może to być ''aż'', ale wybaczcie, jeszcze miesiąc temu biegałam po 30km. Po 2 tygodniach nic nierobienia kondycja siadła, a pierwsze 8km to była walka z samą sobą. Dało mi to jednak siłę do walki z obsesyjnym myśleniu o jedzeniu, więc warto trochę pocierpieć dla lepszego samopoczucia na resztę dnia.
We wtorek mam wizytę u psychiatry. Myślę o odstawieniu leków, bo nie widzę, żeby dawały mi jakieś ''wsparcie'' w walce. Ciągle zastanawiam się nad rezygnacją z wizyt u psychologa. Pani Asia jest świetna, ale myślę, że jeśli po pół roku ja dalej nie mogę przerwać 2 tygodniowego objadania to nie jest zbyt dobrze. Chyba nawet najlepszy psycholog nie jest w stanie mi pomóc.
Mój misterny plan rekonwalescencji wygląda tak:
- praca nad samooceną (rozmowy przed lustrem, kontrolowanie wypowiadanych wyzwisk na swój temat)
- wyjście do ludzi ( izolacja od nich, jak już się przekonałam, zamiast pomagać działa na odwrót)
- ćwiczenia fizyczne, które pomagają w utrzymaniu lepszego nastroju (5 razy w tygodniu około)
- robienie metody ''spokój'', wyobrażanie jedzenia drugiej porcji po realistycznym jedzeniu
- zdrowe jedzenie, żadne głupie diety
- nie przestawanie działania kiedy kompulsy będą już rzadziej ( bardzo często wtedy zapominam, ze
trzeba pracowac z odpowiednim mysleniem, aby znów nie wrócic w kompulsywnego objadania)
Jak jeszcze mi się cos przypomni to dopiszę w następnych postach:) Wy możecie się pochwalić swoimi sposobami w momencie zjedzenia calej zawartości lodówki :)
a ja załamuję się nad swoim wyglądem. Cale ferie objadałam się do bólów brzucha. Na początku powodem tego był ból po operacji przegrody nosa, a potem niemożność wychodzenia z domy przez tydzień po operacji. Myślałam, że zwariuję, ale jak lekarz kazał to kazał...
Bilans wagowy mogę okreslic na +3kg
Dzisiaj znow rozpoczęłam walkę, naprawdę nie wyobrażam sb dalszego życia z kompulsami. One wyciskają ze mnie ostatnie soki dające silę do życia. Dzisiaj znów zastanowiłam się co jest ich główną przyczyną, juz wiem- niska samoocena brak akceptacji. Dlatego też, będę z tym walczyc. Stanowczo muszę odbębniać rozmowę z lustrem i wmawianie sb, że się szanuję i akceptuję taką jaką jestem.
Tata znów zaczął chować przede mną chleb. Obudził się.... w porę jak ja już mam 3 kg więcej, ale lepsze to niż nic. Dzisiaj zjedzone 1500 kcal- tak mało na start, żeby zmniejszyć żołądek, od jutra już 1800-2000 i standardowo bieganie lub ćwiczenia prawie codziennie. Zauważyłam, że dzięki ćwiczeniom mam lepsze samopoczucie i mniejszą chęć na napad jedzeniowy. Uwielbiam to uczucie, kiedy po cwiczeniach lub bieganiu woda smakuje jak napój życia.
Dzisiaj przebiegłam tylko 12km, dla Was może to być ''aż'', ale wybaczcie, jeszcze miesiąc temu biegałam po 30km. Po 2 tygodniach nic nierobienia kondycja siadła, a pierwsze 8km to była walka z samą sobą. Dało mi to jednak siłę do walki z obsesyjnym myśleniu o jedzeniu, więc warto trochę pocierpieć dla lepszego samopoczucia na resztę dnia.
We wtorek mam wizytę u psychiatry. Myślę o odstawieniu leków, bo nie widzę, żeby dawały mi jakieś ''wsparcie'' w walce. Ciągle zastanawiam się nad rezygnacją z wizyt u psychologa. Pani Asia jest świetna, ale myślę, że jeśli po pół roku ja dalej nie mogę przerwać 2 tygodniowego objadania to nie jest zbyt dobrze. Chyba nawet najlepszy psycholog nie jest w stanie mi pomóc.
Mój misterny plan rekonwalescencji wygląda tak:
- praca nad samooceną (rozmowy przed lustrem, kontrolowanie wypowiadanych wyzwisk na swój temat)
- wyjście do ludzi ( izolacja od nich, jak już się przekonałam, zamiast pomagać działa na odwrót)
- ćwiczenia fizyczne, które pomagają w utrzymaniu lepszego nastroju (5 razy w tygodniu około)
- robienie metody ''spokój'', wyobrażanie jedzenia drugiej porcji po realistycznym jedzeniu
- zdrowe jedzenie, żadne głupie diety
- nie przestawanie działania kiedy kompulsy będą już rzadziej ( bardzo często wtedy zapominam, ze
trzeba pracowac z odpowiednim mysleniem, aby znów nie wrócic w kompulsywnego objadania)
Jak jeszcze mi się cos przypomni to dopiszę w następnych postach:) Wy możecie się pochwalić swoimi sposobami w momencie zjedzenia calej zawartości lodówki :)
środa, 12 lutego 2014
Znów objadanie,
to jest już dla mnie śmieszne, wiecie?
śmieję się sama z siebie, ze swojej tragedii.
Wczoraj miałam wizytę u psycholog, czułam się po niej dobrze, a dzisiaj od rana, aż mnie drgawki brały na myśl o jedzeniu. Nie poszłam do szkoły. Nawet się już uczyć nie potrafię.
Jeść nie umiem, uczyć się nie umiem.. czy ja w ogóle coś potrafię?
Beznadziejność mnie pożera...
Jestem żałosna,
Nienawidzę tego świata za to, że akurat mnie musiał przypaść problem z jedzeniem...
to jest już dla mnie śmieszne, wiecie?
śmieję się sama z siebie, ze swojej tragedii.
Wczoraj miałam wizytę u psycholog, czułam się po niej dobrze, a dzisiaj od rana, aż mnie drgawki brały na myśl o jedzeniu. Nie poszłam do szkoły. Nawet się już uczyć nie potrafię.
Jeść nie umiem, uczyć się nie umiem.. czy ja w ogóle coś potrafię?
Beznadziejność mnie pożera...
Jestem żałosna,
Nienawidzę tego świata za to, że akurat mnie musiał przypaść problem z jedzeniem...
poniedziałek, 10 lutego 2014
Najważniejsze, żeby się nie poddawać.
Hej,
już od 5 dni udało mi się nie objadać. Totalnie odstawiłam chleb(który mogłam jeść cały dzień bez przerwy-uzależnienie?) i nareszcie udało mi się przestać liczyć kalorie, co znacznie obniżyło poziom stresu.
Staram się jeść zdrowo, ale tez nie popadam w skrajność.
Cały weekend przesiedziałam z koleżanką mającą ten sam problem. było cudownie!
Stwierdziłam, ze z nią nie potrafiłabym się objeść, bo wiem jak to krzywdzi, a kochanej osoby krzywdzić nie chcę. Na myśl o wspólnym objadaniu robiło mi się niedobrze.
Znów mam problemy ze snem. Od momentu "rozstania" z koleżanką denerwuję się bardzo. Nie pomagają mi za bardzo ćwiczenia uspokajające.
Może po prostu przebywanie w domu mnie stresuje?
Chciałabym tj kiedyś nie móc wstać do szkoły, słysząc mamy wołanie- "Wstawaj, idziemy do szkooooły"
Pozdrawiam
Subskrybuj:
Posty (Atom)